W lasach nad Pilicą, w trójkącie Tomaszów-Opoczno-Rawa, już po przejściu frontu, znalazło się zgrupowanie kilku oddziałów Wojska Polskiego pod dowództwem ppłk. dypl. Jana Kruk-Śmigli. Był on dowódcą 85 pułku piechoty należącego do 19 dyw. piechoty w składzie armii odwodowej „Prusy” w zgrupowaniu znajdowany się także oddziały z innych jednostek.
Tego dnia drużyna kpr. pchor. Władysława Dawgierta z I batalionu 77 pułku piechoty Strzelców Kowieńskich ubezpieczała postój swojej jednostki. Traf chciał, że na ich stanowiska wjechał gen. Roettig, który po spotkaniu z Adolfem Hitlerem w Końskich jechał przez Opoczno do Tomaszowa Maz. W limuzynie marki Horch oprócz generała jechało jeszcze dwóch oficerów i kierowca. W walce zginął generał i jego kierowca, a oficerowie choć ranni uciekli z miejsca walki. Po stronie polskiej poległ Dawgiert.
Dopiero po walce żołnierze odkryli, że zastrzelony oficer miał stopień generała. Dziś wiemy, że był to generał SS Wilhelm Roettig – inspektor generalny żandarmerii i dowódca policji porządkowej na terenie działania niemieckiej 10 armii. Był to pierwszy generał, który poległ w trakcie II wojny światowej.
Po jakimś czasie pojawiła się ciężarówka z żandarmami niemieckimi, która została ostrzelana i obrzucona granatami przez żołnierzy polskich. Kilku Niemców zostało zabitych a pozostali uciekli.
Władysław Dawgiert pochowany został po krzyżem nieopodal wsi Dęba. Polscy żołnierze pochowali także poległego generała.